Po godzinie od przekazania nam decyzji jaką podjęło konsylium, lekarze jeszcze dwukrotnie zmieniali zdanie na temat leczenia mojej Mamy.
Dr prowadzący poinformował, że ponownie rozmawiał z ordynatorem Oddziału i razem podjęli decyzję, że jednak lepsza dla Mamy będzie chemia dwuskładnikowa!
Na zdziwienie i pytania rodziny skąd zmiana i dlaczego, zareagował propozycją rozmowy z szefem Kliniki, który to stwierdził, że po zapoznaniu się z Mamy wynikami uważa, że najlepsza będzie chemia tabletkowa jednoskładnikowa! A jak nam się nie podoba to możemy zmienić szpital.
W związku z zaistniałą sytuacją moja Mama przyjęła dzisiaj 100g Nawelbine.
Druga dawka za tydzień. Potem dwa tyg. przerwy.
Schemat będzie powtarzany 4x.
A potem... obserwacja.
Odmówiono również mamie wykonania TK klatki, aby mieć do czego później porównać. (ostatnie TK mamy sprzed dwóch miesięcy). Ponoć później będą wykonywać tylko RTG. Mam rozumieć, że nie warto wydawać kasy droższe badania w przypadku leczenia paliatywnego?
Jak ludzie znoszą chemię tabletkową? Czego możemy się spodziewać? Czy przy takiej chemii też wskazane jest przyjmowanie dużej ilości płynów?
Co jeszcze powinniśmy wiedzieć, robić?
Moja Mama nie jest świadoma jak bardzo choroba jest zaawansowana. Ona nie pyta, my nie mówimy. Cieszyła się dzisiaj, że dostanie lekką chemię, bo... nie wypadną jej włosy.
Dzisiaj chyba nadszedł dzień, kiedy zaczyna do mnie docierać jak bardzo sytuacja jest poważna.
Mieszkam razem z Rodzicami w jednym domu. Mam siedmioletniego syna, który jest bardzo zżyty z Babcią. Wie, że jest bardzo chora, ale ja i tak nie wiem jak dalej z nim rozmawiać bez wylewania łez.