Zdecydowanie punkt drugi, a może i pierwszy, ponieważ było widać "na oko" wzrost guza (wcześniej chemia powstrzymywała krwawienia i głównie o to chodziło, aby Mama się nie wykrwawiała).
Jak już wcześniej pisałam, Mamy onkolog powiedział, że nie chodzi o długość, a o jakość życia - to prawda.
DSS dziękuję za odpowiedź.
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
W rzeczywistości problem powiedzenia prosto w oczy choremu i/lub jego rodzinie: "koniec chemioterapii" wielu onkologów przerasta. Wypalenie zawodowe powoduje ich nadwątloną już latami przykrych doświadczeń wytrzymałość psychiczną i nie chcą się oni narażać na szloch, łzy, zarzuty i masę pytań.
DSS, Nadzieja, z góry przepraszam, że nie na temat (najwyżej mi się oberwie )
ale moim zdaniem onkolodzy raczej bronią się przed zaburzeniem homeostazy i wypaleniem zawodowy, zakładają pancerz znieczulicy, budują mury. Wyłączają emocje a pacjentów traktują przedmiotowo (kolejny przypadek) a nie podmiotowo. Oczywiście ja ich rozumiem i sama zastanawiałam się czy byłabym w stanie "udżwignąć" tak liczną stratę pacjentów.
Podobne problemy dotyczą sędziów, zwłaszcza karnistów. We Włoszech organizuje się specjalne szkolenia "uwrażliwiające" sędziów na sytucję stron biorących udział w postępowaniu karnym. Zastanawiam się czy takie projekty sprawdziłyby się pracy z onkologami? Jak zachować równowagę, być kompetentnym ekspertem (pracowac głową a nie sercem) a jednocześnie "ludzkim" lekarzem?
jeszcze raz przepraszam, ewentualnie proszę o przeniesienie do innego wątku
ja nie powiem mamie jak to wygląda. Ja nie jestem lekarzem, ja jeżeli jej powiem, zostanę tą osoba która mimo tego że mama przezyła już tak wiele dobiłam ją... Ja jako ja jako córka nie jestem przede wszystkim w stanie podołać przekazaniu informacji że nic już nie pomoże. Ja chciała bym miec moją mamę zawsze... Ja już głupięję i nie wiem co robić. Mam nadzieję ze uda mi sie porozmawiać z ordynatorka onkologii...
Idę teraz spać bo mi już mózg się wyłącza, a wszystko w okół się piętrzy tak ze nawet nie chce się rozmawiac, pisac, a najlepiej było by tylko spać i spać i spać, a niech wszystko się samo rozwiąże.
mogę się tylko domyślać jak Ci cięzko tak dzielnie opiekujesz się mamusią , jesteś taką wspaniałą córką..
Aniu gdybyś chciała pogadać lub cokolwiek to jestem...
Trzymaj się dziewczyno
hmmmm...
Jestem w domku. Mamam u siebie, słabiutka chudziutka, ale nie chce zebym tam była. Mówi ze dzieci musza znac swó dom... Puki jest w miare dobrze, korzystam z odpoczynku- ostatnio nadmiar wszystkiego przypłaciłam szpitalem :(
Na wypisie było coś o wyczerpaniu, przemęczeniu i niedoborze magnezu. następnego dnia doszedł jakiś refluks ze stanami lękowymi...to się załatwiłam na własne życzenie
Teraz już wiem ze mając dzieci- nie mogę zapominac tez o sobie.
Mamcia codziennie- dzwoni- obwinia siebie- zupełnie niepotrzebnie.
Kochana moja :(
To chyba na tyle...
Witam
Dziś odbyło się konsylium.
Lekarze odpowiednio przekazali mamie ze chemii nie dostanie- co prawda powiedzieli jej ze chemii nie bedzie ze względu na ostatnie zakarzenie krwi- że w tej chwili organizm musi dojść do siebie. Za dwa miesiace ma się zgłosić do kontroli. Mama ma zażywać tamoxifen-ebewe raz dziennie.
tamoxifen
antagonista oestrogenorum
L02BA
Wskazania: Leczenie raka piersi u kobiet przed menopauzą i po niej; tamoksyfen jest lekiem z wyboru u chorych poddanych radykalnemu zabiegowi chirurgicznemu po 60. rż., u których stwierdzono przerzuty do węzłów chłonnych. U kobiet przed menopauzą podawanie tamoksyfenu może być alternatywą ooforektomii lub irradiacji jajników. Stosowany także w celu zmniejszenia ryzyka raka piersi u kobiet z rakiem piersi in situ po zabiegu operacyjnym i radioterapii lub należących do grup dużego ryzyka (wskazania niezarajestrowane w Polsce). Znajduje także zastosowanie (wg niektórych autorów) w indukcji owulacji, leczeniu mastalgii, mastopatii.
Niestety dopiero teraz niedawno odczytałam post DSS- (dziękuję aniele stróżu za telefon równiez)
Dzwoniłam już do mamy zeby nie przyjmowała więcej tamoksifenu. Przyjęła 2 dawki (2 tabletki)
Dzwoniłam do lekarki z hospicjum , przyznała ze ją równiez ten lek zdziwił, jednak jako ze onkologiem nie jest nie chciała ingerowac w opinię onkologów po konsylium.
Jutro rano będę się dobijała do ordynatorki która tamoksiklafen zaleciła...
Oczywiście z zapytaniem czy nie nastąpiła pomyłka jeżeli chodzi o ten lek, szczególnie ze tak jak wspomniałaś DumSpiro-Spero u mamy wystąpił rak sutka w historii choroby ale rozsiew jest z raka jajnika... Zapytam równiez jakie są powody wdrożenia tego własnie leku i czy są do tego jakies wyraźne wskazania. Aż jestem ciekawa co mi odpowie. Chyba będę musiała rowniez sprawdzić czy jest w opcji mojego telefonu coś takiego jak dyktafon, z nagrywaniem przeprowadzanej rozmowy, jeżeli nie to wezmę telefon od sąsiadki a będę rozmawiała przez tryb głośnomówiący aby rozmowę nagrać- mam nadzieję ze mi się uda. Chcę miec wszystko równiez udokumentowane- tak jak mi poradzono, zapytam Panią ordynator czy moze mi na piśmie przedstawić jakie sa wskazania do stosowania tego leku.
Mam nadzieję że rozumiecie o czym pisze
Dziękuję DumSpiro-Spero już nie pierwszy raz reagujesz w odpowiedniej porze!!!
[ Dodano: 2011-08-03, 10:36 ]
Jak do tej pory jedna lekarka stwierdziła ze dobrze lek został przepisany ale jezeli mam wątpliwości to zebym się do ordynatorki dobijała- szkoda tylko że ciężko się do Pani ordynator dobić
Mam dzwonić ok 11.30
Nadzieja, zadzwoń i zapytaj czy się nie pomylili, to ważne. Do tego czasu nie podawaj mamie tamoksyfenu.
Tamoksyfenem leczy się raka piersi a nie jajnika!
Może Ciebie DSS i Nadzieję zainteresuje poniższy artykuł:
Cytat:
Tamoksyfen
Tamoksyfen jest niesteroidowym antagonistą receptorów
estrogenowych. Istotną rolę w mechanizmie działania
tego leku może stanowić także wpływ na stężenie insulinopodobnego
czynnika wzrostu typu I. U chorych na
raka jajnika podawany jest zwykle w dawce 20 mg 2 razy
dziennie. Markman i wsp. opublikowali wyniki leczenia
tamoksyfenem grupy 102 chorych z nowotworami opornymi
na związki platyny (15). Odpowiedź uzyskano u 13%
pacjentek, mediana czasu jej trwania wynosiła 4 miesiące.
Nie zanotowano jednak objawów niepożądanych stosowanego
leczenia. Hormonoterapia tamoksyfenem może
być propozycją dla chorych, które nie mogą otrzymywać
chemioterapii w kolejnych rzutach leczenia.
Ja mimo wszystko poprosze o streszczenie w rozumowaniu zwykłego szaraka- bo nadal nic z tego nie wiem... Mimo wszystko konsultacja z Gliwicami nie zaszkodzi.
urania,
bardzo cenna uwaga, ciekawa publikacja i warty omówienia temat.
Przyszło mi jeszcze do głowy, prócz pomyłki, niezbyt ładnie brzmiące słowo 'eksperyment' i wygląda na to, że być może byłam blisko. Odnalazłam troszkę nowszą i szerzej omawiającą temat lekturę, w której czytamy:
Cytat:
Obecnie standardem leczenia raka jajnika jest chirurgiczna cytoredukcja z następowym leczeniem chemicznym. Terapia hormonalna jest nadal postępowaniem eksperymentalnym i znajduje zastosowanie w przypadku nawrotów po pierwotnym leczeniu oraz w razie oporności na chemioterapię opartą na pochodnych platyny i taksanach.
(...)
Na podstawie dotychczas przeprowadzonych badań należy uznać, że tamoksyfen wywiera realny, aczkolwiek niewielki wpływ terapeutyczny w zaawansowanym, opornym na chemioterapię raku jajnika.
Zgodnie z zasadą 'eksperymentu' hormonoterapii nie znajdujemy w Zaleceniach postępowania diagnostyczno-terapeutycznego w nowotworach złośliwych (rak jajnika) Polskiej Unii Onkologii / Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej.
Mnie zastanawia jeszcze fakt, że leczenie mamy Nadziei było konsultowane za moim pośrednictwem w DCO, u lekarzy specjalizujących się w leczeniu raka jajnika, w tym u osób, które dokonują co roku na Po ASCO (w roku 2011 również) streszczeń z doniesień na ASCO. Nie zalecili oni w tym przypadku hormonoterapii.
Być może miał na to wpływ typ histologiczny nowotworu (rak jasnokomórkowy), jednak to tylko moje domniemanie. Nie bez wpływu może być tu również masa nowotworu (tzw. masywny rozsiew) i stan ogólny chorej. Oczywiście zapytam i poproszę o opinię w omawianej tu sprawie - obiecuję też kontynuować tu temat, gdy tylko uzyskam nowe informacje.
Nadzieja, znaków zapytania jest tyle, że nadal popieram pomysł konsultacji w CO w Gliwicach - o ile oczywiście mama da radę i nie obciąży jej to za bardzo.
Tamoksyfen nie jest lekiem pozbawionym działań niepożądanych - w tym możliwych powikłań zakrzepowo-zatorowych. Mama Twoja jest bardzo osłabiona i z całą pewnością warto upewnić się czy z tego typu leczeniem nie będzie się wiązało większe ryzyko powikłań niż możliwość uzyskania potencjalnych korzyści.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum