To co napiszę nie dotyczy raka płuc, ale jestem tak zła, tak przerażona postępowaniem lekarzy z pilskiego szpitala, że muszę napisać.
W poniedziałek mama miała TK klatki piersiowej guz się zmniejszył, teraz radioterapia. Wyniki załączę jak zeskanuję...
Dziś miałyśmy się zgłosić na odział chirurgii w sprawie tych martwych palców, które miały być oczyszczone lub amputowane. To co nas dziś spotkało, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie przyjęte nas na oddział, ordynator polecił iść do poradni naczyniowej, potem jednak zawołał lekarza naczyniowca, który zabrał moją mamę do gabinetu zabiegowego a pielęgniarka po prostu "URWAŁA" mojej mamie tę martwą część palca, bez znieczulenia, założyli wacik i bandaż i kazali isć do domu, powiedzieli, że drugi palec jak martwica będzie większa to sam odpadnie (martwica sucha). Zostawili otwartą ranę, z której lała się krew, założyli bandaż, kazali smarować powidonem i do widzenia.
Ręce mi opadły, nie wiem co mam robić, boję się, żeby jakieś zakażenie się tam nie wdało. Może to nie jest właściwe miejsce żeby o tym pisać, ale nie chciałabym tego tak zostawić, nie wiem czy napisać skargę do Dyrektora, czy do Izby lekarskiej na ten szpital. Najpierw chcieli nogę uciąć, a teraz palec urwali, na moje pytanie czy pani zwariowała? (do pielęgniarki), ta podetknęła mi martwy kawałek palca pod nos i powiedziała: to jest martwe, proszę zobaczyć.
Jeżeli na tym polega chirurgia, to ja też mogę śmiało zostać chirurgiem. Jestem tak rozgoryczona i bezsilna, że naprawdę ręce mi dziś opadły...
Proszę poradźcie, co robić!
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Martusiu jest to dla laika przerażające, takie zachowania przedstawicieli służby zdrowia jest nie do zaakceptowania, myślę że powinnaś poinformować o tym fakcie wszystkich poczynając od przełożonych lekarza odpowiedzialnego po Rzecznika Praw Pacjenta.
Martusiu.
W zależności od ośrodka gdzie będzie prowadzona radioterapia czas oczekiwania może sięgnąć nawet paru miesięcy, ja czekałem blisko 2 miesiące.
Marto, wiem że myślisz o czasie jaki dzieli chemię od radioterapii i jesteś przerażona tym, że nic nie będzie się robiło a rak się rozwija...
Chemioterapia jest niezwykle obciążająca dla organizmu, ale taka sama jest radioterapia, każda terapia działa jeszcze przez długi czas od ostatniego zabiegu, zarówno w sensie pozytywnym jak i działaniach niepożądanych.
Czas pomiędzy jedną a drugą terapią to czas na regenerację organizmu, jest naprawdę bardzo potrzebna, im Mamusia będzie silniejsza, tym łatwiej przejdzie zabiegi napromieniania.
Jeżeli odnosisz wrażenie, że okres oczekiwania jest zbyt długi, możesz poszukać innego ośrodka, gdzie będziecie mogły przejść radioterapię, ale tak jak powiedziałem, warto wziąć pod uwagę kwestię regeneracji po chemioterapii
Marto, ja na radioterapię w CO w W-wie czekałam ok. 1 m-ca. Moja radioterapia mogłaby być wcześniej, ale miałam za słabe wyniki morfologii krwi, dlatego naświetlanie mnie przesuwano w czasie.
I tak jak pisze Roman, z jednej strony czekanie może niepokoić, ale z drugiej strony to też jest czas na regeneracje, po wyczerpującym poprzednim leczeniu.
U mnie pomiędzy chemioterapią a radioterapią też upłynęły ok. 2 m-ce.
Pozdrawiam Cię serdecznie i Twoją Mamę
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi, będę dzwonić do Poznania i się dowiem, jak tam to wygląda.
[ Dodano: 2012-04-10, 11:16 ]
Mama teraz po świętach trochę słabiej, mówi, że najlepiej jej smakuje woda sodowa, ale przed świętami jak wpadła w szał zakupów, to myślałam, że nie zatrzymam...Tesco, potem, targ, kaufland chyba cały przegląd pilskich supermarketów. Kupiłam Apetizer senior i zobaczymy może apetycik trochę ruszy
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Jestem, jestem.
Wczoraj byłyśmy w Poznaniu. Mama rozpoczyna radioterapię 21 maja, będzie leżeć w Ludwikowie. Ogólnie czuje się dobrze i tym trzeba się teraz cieszyć.
W środę odwiedziłyśmy chirurga, który usunął mamie ostatnie martwe tkanki z palca...i noga uratowana!!! Lekarz wspaniały człowiek, ciepły, przy którym naprawdę człowiek się uspokaja. Jak tylko sobie pomyślę, że gdyby nie moja wrodzona upierdliwość, to moja mama nie miałaby dziś nogi, to jestem wściekła. Na szczęście wszystko się dobrze nie "skończyło", ale zaczęło się układać.Oby tak dalej i do przodu.
Pozdrawiam Romku
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
bardzo dobrze. Niestety taki mamy system, że choroba to nie tylko walka o zdrowie ale i walka z lekarzami. Teraz cieszcie sie poprawiającą pogodą i wspólnym czasem.
Pozdrawiam,
Ewelina
Jestem, jestem, choć ostatnio trochę zabiegana.
Mam nadzieję, że mama jak już tam będzie to się w końcu oswoi z sytuacją. Jest to też dla nas szansa, na to, aby trochę odciąć tę niewidzialną pępowinę, która nas łączy. Wiem, że chciałam dobrze, chciałam pomóc, być przy mamie, wszystko za nią załatwiać, nawet na wizytach lekarze rozmawiali ze mną, a mamę tylko badali. Sama wyhodowałam, brzydko mówiąc zupełnie bezradną istotę, która teraz nie bardzo potrafi się odnaleźć w rzeczywistości, więc myślę, że ten czas będzie też czasem kiedy będzie musiała sama się o siebie zatroszczyć. Wiem, że tego wymaga leczenie, aby była taki długi okres, ale choć nie daję po sobie poznać, strasznie się boję...moja mama teraz czuje się świetnie, po prostu tryska energią, apetyt ma jak cały pułk wojska, w ciągu miesiąca przytyła chyba z 7 kilo. Jest po prostu świetnie, chodzimy na zakupy, na spacery, jest tak jak kiedyś...i własnie tego najbardziej się boję, że znów ją zobaczę w gorszym stanie, że znów będzie słaba. Wiem, ze to wszystko trzeba przetrwać, bo to dla nas ogromna szansa. Postanowiłam odłożyć obronę pracy na wrzesień, a teraz mieć więcej czasu dla mamy.
Będzie dobrze głęboko w to wierze,po prostu nie może być inaczej, tylko strach jest czasem silniejszy.
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Chemia ldiniczna:
Glukoza mg/dl 109
Kreatynina
mg/dl 0,92
Elektrolity:
Na n111101l1 127
K mmolll 3,68
CI mmol/l 91
e-GFR ml/min/pc 65
Badania radiologiczne: KT Kl. piersiowej
W obrębie segmentu 3 płuca lewego zmiana guzowata uległa zmniejszeniu w stosunku do badania z dnia Nr 2570 03-02-12r i obecnie jest o przybliżonych wymiarach 2,5 x 1,3 x 2,7 cm (recist 3,2cm -> 2,5 cm).
Opisywane węzły w obrębie wnęki płuca lewego w okolicy podziału pnia płucnego i lewej tętnicy płuc uległy również znacznemu zmniejszeniu. Pozostałe zmiany drobnoguzkowe w płucu prawym i zmiana w nadnerczu lewym - jak poprzednio.
Podopłucnowo w segmencie 6 płuca prawego guzek o śr. ok. O,64 cm. Drobny śr. ok. 0,33 cm guzek w obwodowych partiach segmentu 9 płuca prawego.
Lewe nadnercze powiększone śr. ok. 1,6 cm o charakterze gruczolaka.
Wnioski: Częściowa remisja zmian.
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Na pewno jest takie oznaczenie w wypisie? Może T4N2M0 CSIIIB?
Morfologia: niskie leukocyty (WBC, białe krwinki), niska hemoglobina (HGB) i hematokryt (HCT) - widać, że chemia powoli ale jednak uszkadza szpik i parametry się obniżają.
Biochemia: za niski sód - mama bierze jakieś leki moczopędne, albo ma może silne wymioty? Chlorki też trochę za niskie
Co do TK:
Opisujący wspomina o porównaniu do badania z 3 lutego 2012 (o ile podają datę w schemacie dd - mm - rr).
Jedyne TK klatki, jakie są umieszczone w Twoim wątku, to TK z 06.02.2012:
Marta82 napisał/a:
06-02-2012 KT klatki piersiowej z kontrastem:
W obrębie segmentu 3 płuca lewego zmiana guzowata o wymiarach około 2,3 x 2,6 x 3,9 cm ulegająca wzmocnieniu kontrastowemu na obwodzie. W obrębie wnęki płuca lewego w I okolicy podziału pnia płucnego i lewej tętnicy płucnej duże zmiany węzłowe "obmurowujące" częściowo wyżej opisane naczynia. Podopłucnowo w segmencie 6 płuca prawego guzek o średnicy około 0,64cm. Drobny średnicy około 0,33 cm guzek w obwodowych partiach segmentu 9 płuca prawego.
Lewe nadnercze powiększone średnicy około 1,6 cm o charakterze gruczolaka.
Wnioski: j.'1'
To badanie, które przepisałaś, jest z kiedy - z początku kwietnia 2012? Bo 01.04.2012 pisałaś, że "mama ma mieć jutro tomografię" - to wynik tego właśnie badania?
Jeśli porównujemy więc badanie obecne z tym z 06.02.2012, to faktycznie mamy do czynienia z częściową remisją zmian - niektóre zmiany zmniejszyły się (węzły), główny guz w dwóch wymiarach jest również mniejszy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum