Witam lekkodeszczowo
Ewuniu, zdradzę Ci w największej tajemnicy, że ja na to Forum zaglądam tylko dla takich wieczorów... inaczej zwyczajnie zwariowałbym.
Każdy z nas potrzebuje gdzieś odreagować swoje emocje,zrealizować swoje potrzeby, najczęściej robimy to w świecie w którym żyjemy codziennie wśród bliskich, rodziny...
Ale gdy nie znajdujemy w naszym życiu warunków do realizacji swoich potrzeb... szukamy zamienników naszego życia, takich, które będą wiarygodne i prawdziwe.
Tu znajdujemy Przyjaciół, Zrozumienie, Współczucie...
Tu możemy brać i dawać to co jest nam najbardziej potrzebne w życiu.
Choroba zabrała nam wszystko co kryje się pod pojęciem NORMALNOŚĆ, zabrała Ukochanych Bliskich, zabrała spokój, siły, niekiedy Wiarę(tą zwyczajną w dobro i tą w Boga).
Spotykają się tutaj ludzie dotknięci autentyczną tragedią i traumą, szukamy pomocy wsparcia, zrozumienia... szukamy drugiego człowieka...
I widzisz Ewuniu Tutaj, (dzięki Magdzie) znajdujemy to wszystko czego brakuje nam w życiu, tu rozstajemy się ze swoimi tęsknotami, samotnością, Tu realizujemy nasze podstawowe potrzeby, zrozumienia, bezpieczeństwa...
Przychodzimy tu po raz pierwszy, bo szukamy pomocy, wytłumaczenia niezrozumiałych pojęć medycznych, szukamy wyjaśnienia, którego nie chcą lub nie umieją przekazać nasi lekarze, z którymi często nie potrafimy rozmawiać, dlatego nie nawiązujemy z nimi właściwych relacji.
Otrzymujemy potrzebne nam informacje... nie mamy potrzeby zaglądać tutaj więcej...
Tak się jednak nie dzieje, zostajemy, bo oprócz tego czego szukaliśmy otrzymujemy coś znacznie więcej...
Empatię, zrozumienie, pomocną dłoń, uśmiech.
Często jest to dla nas szok, że można spotkać i otrzymać, tyle dobrego od zupełnie nieznajomych osób...
W wielu innych miejscach również chętnie pomogą Ci, Zaoferują wsparcie, modlitwę... ale nawet przez chwilę nie będziesz mogła uwolnić się od natrętnych reklam, apeli o wspomożenie, bo utrzymanie forum kosztuje ogromne pieniądze...
Tutaj jest inaczej, tutaj możesz czuć się jak wśród swoich, a niekiedy wielokroć lepiej.
Masz ochotę wspomóc Forum...znajdziesz na to sposób, będziesz chciała pomóc komuś tak jak Tobie pomogli... zrobisz to.
Kochani napisałem kiedyś że jestem uzależniony od tego Forum, jest to gorsze od papierosów które paliłem przez blisko 35 lat (niekiedy jeszcze żebrzę o jednego)
Zaniedbuję wiele innych spraw, ale tu muszę przyjść, bez względu na samopoczucie, myślę że gdybym nie mógł tu zaglądać byłbym naprawdę nieszczęśliwym chorym człowiekiem.
Dzięki Forum nie przestałem być chory... zacząłem być szczęśliwy, i tego życzę wszystkim którzy tu zaglądają
Romku,jak czyta się Twoje wpisy,to lepiej się na sercu robi.U mnie dziś kiepskie samopoczucie Gardło drapie jak diabli nos powoli nabiera czerwonej barwy, siły jakby słabsze a tu jeszcze dzieciaczki do kąpania Miłego wieczorku życzę
[ Dodano: 2012-04-21, 19:20 ]
A z tym uzależnieniem od forum,to u mnie też chyba coś jest
Romku pięknie to nasze uzaleznienie od Forum opisałeś.Piszę "nasze" bo jeśli pozwolisz podpisuję sie pod Twoimi słowami.
Jestem chora i wiem,że bez Magdy i Was nie dałabym rady przechodzić przez to wszystko.
Dziekuję,ze jesteście
_________________ Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te, które przegraliśmy.
— Paulo Coelho
Romku pięknie to nasze uzaleznienie od Forum opisałeś.Piszę "nasze" bo jeśli pozwolisz podpisuję sie pod Twoimi słowami.
I ja zgadzam się z Bertą
roman1130 napisał/a:
zostajemy, bo oprócz tego czego szukaliśmy otrzymujemy coś znacznie więcej...
Empatię, zrozumienie, pomocną dłoń, uśmiech.
Często jest to dla nas szok, że można spotkać i otrzymać, tyle dobrego od zupełnie nieznajomych osób...
roman1130 napisał/a:
Tutaj jest inaczej, tutaj możesz czuć się jak wśród swoich, a niekiedy wielokroć lepiej.
roman1130 napisał/a:
Zaniedbuję wiele innych spraw, ale tu muszę przyjść, bez względu na samopoczucie,
Romku dla mnie to forum to też był szok. Nigdy nie spodziewałam się takiej bezinteresownej pomocy. Szukałam pomocy - dostałam ! Szukałam wsparcia - otrzymałam !
Kiedy prosiłam (Boga) o pomoc w jednym z moich najgorszych dni (diagnoza taty) trafiłam właśnie tutaj
Kiedy tato odchodził , w realnym świecie czułam się całkiem sama ale tutaj nigdy nie byłam sama, zawsze ktoś płakał ze mną, wyciągnął pomocną dłoń, przytulił ... "wirtualni" ludzie okazali się mieć dużo większe serce niż Ci realni. Kto by pomyślał ... Wchodząc pierwszy raz na to forum zapewne większość z Nas jest miło rozczarowana
Historia mojego taty niestety się skończyła ale mi nikt nie powiedział "do widzenia" czy np. "już pomocy nie potrzebujesz to zmykaj"
Ja też jestem uzależniona od TEGO forum ale to na pewno widać
Czasami też zaniedbuję codzienne sprawy ale nie takie wielkie
Zamiast spędzać każdy wieczór miło przy boku mojego partnera, rozmawiając "o tym i owym" - siedzę godzinami tutaj, przy Waszym boku Jakoś tak mi cieplej ...
Niestety muszę się przyznać, że 2 razy podczas kłótni mój chłopak zwrócił mi uwagę między innymi o to dodając, że zaczynamy żyć jak współlokatorzy
Hmmm może powinien się zastanowić co robi nie tak
Także, szczerze z ręką na sercu przyznaję, że jestem uzależniona od tego ciepła i dobra
dziękuję
Romku pięknie to napisałeś
Dobry wieczór kochani
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Kochani.
Z całą pewnością nie jest to najlepsze rozwiązanie zastępować prawdziwego życia wirtualnym...
To byłby poważny błąd, ale łącząc swoje codzienne życie, to z drapiącym gardłem, dolegliwościami po chemii, obawami czy przypadkiem gdzieś coś się nie pojawi z tym wirtualnym, otrzymujemy prawie wszystko, co od życia chcemy dostać...
Śmiech, spokój, wiarę, czujemy fizycznie, to nie są uczucia wirtualne, czujemy ból i autentyczny żal gdy ktoś z nas odchodzi, modlimy się nie w wirtualnym, nieistniejącym świecie ale TU i TERAZ w naszych domach.
Płaczemy, i boli nas serce naprawdę nie wirtualnie.
Wielu z nas prowadzi aktywne życie zawodowe, wielu z nas niestety nie może tego robić...
Zmieniła się nasza "normalność"... dla wielu nazwa naszej choroby to pusty dźwięk, dla nas... to traum która zmieniła nasze życie, może nieliczni zapomną... większość będzie żyła już zawsze z piętnem tej choroby.
Nie ma leku, który uzdrowi nas w cudowny sposób... ale Forum jest takim lekiem, który pozwala nam żyć z chorobą, wspomaga działanie leków, daje siły i nadzieję, a niekiedy w realnym świecie nikt nie jest w stanie nam tego zaoferować.
Dlatego DOBRZE NAM TUTAJ.
Dziękujemy DSS
Z całą pewnością nie jest to najlepsze rozwiązanie zastępować prawdziwego życia wirtualnym...
To prawda i jak najbardziej z Tobą się zgadzam. I reality jest bardzo ważne i jednak nie poświęcam kontaktu z rodziną, czy bliskimi dla życia wirtualnego. A forum pomimo tego jest bezcenne. I jednak jest jakąś częścią mojego obecnego życia. I dużo mnie daje.
I to jest prawda, świat wirtualny, ale emocje jak najbardziej rzeczywiste.
roman1130 napisał/a:
dla nas... to traum która zmieniła nasze życie, może nieliczni zapomną...
Jednak Romku będę się broniła przed nazwaniem mojej choroby traumą. Dla mnie choroba nie jest traumą. Jest bardzo znaczącym doświadczeniem. Choć przez to doświadczenie, i te moje przemyślenia przez wielu (którzy tego nie przeszli, a nawet przez tych, którzy przeszli raka) jestem nie rozumiana. Tzn. ja czuję się nie rozumiana.
Mogę jeszcze jedno powiedzieć, być może wielu ze mną się nie zgodzi. Prawdą jest, że przez wielu jestem czy czuję się nierozumiana. Ale nie ustaję w wysiłkach, aby ludziom przedstawić swoją 'filozofię'. Wiem, że jeśli tego nie będę robić, to jak inni mają mnie zrozumieć.
Wielu narzeka, że w czasie choroby ludzie się od innych odwrócili. To prawda, że wielu znajomych nie zdaje tego egzaminu. Ale jednak sporo zależy od nas chorych. Gdy zachorowałam, to nie czekałam aż ktoś do mnie zadzwoni, ja dzwoniłam. Miałam świadomość, że ludzie mogą nie wiedzieć jak się zachować. Starałam się ich ośmielić, i pytałam się o ich życie. Bo mnie interesowało. Interesowało mnie się co dzieje w świecie, poza moją chorobą. Swojej choroby nie postawiłam na piedestale.
Pamiętam taką reklamę (głupie reklama i jakaś dla mnie lekcja). Była to reklama telefonii czy czegoś takiego. Przesłanie, które z tego wyniosłam: to ona (w reklamie była dziewczyna) nie czeka na to, aż coś się wydarzy, że ktoś się do niej odezwie, ona sama daje sobie szansę. Wiem, może to głupie, ale ja zadziałam wg tego hasła. I gdy coś mnie 'dołkuje', czy chcę z kimś pogadać dzwonię.
Przepraszam Romku, że w Twoim wątku takie moje wynurzenia.
Ale tak mnie 'natchnęło' w związku z tym o czym tu mowa
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Ja też muszę przyznać, że odkąd mama została zdiagnozowana, Wy jesteście moją drugą rodzinką. Sama z dzieckiem w domu i ciągle pracujący Daro, nie zawsze dodają sił. Są tez obowiązki i to jest ok. Bo trzeba ciągle coś robić, wykonywać czynności. Zadziwia mnie tu wiele ludzi w bardzo pozytywny sposób i naprawdę jestem pod wrażeniem wielu, ale też nie sposób ominąć tu takie wspaniałe osoby, które doradzają w sensie medycznym jak np. absenteeism. Naprawdę wiedzę mają obszerną i podziwiam ją, ale nie rozumiem skąd ją nabyła skoro jak sama mówi-nie jest lekarzem? Jak to możliwe ?
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Honoratko, wiedzę można zdobywać uczyć się, nikt lekarzem się nie rodzi, zwróć uwagę że każdy Moderator dysponuje ogromną wiedzą i doświadczeniem, wiedzą gdzie szukać i kogo pytać, dlatego nasza(forumowiczów) wdzięczność jest bez graniczna.
Z całą pewnością mają podzieloną pracę i opiekują się poszczególnymi specjalnościami, ale podziw i wdzięczność należą się Wszystkim, Moderatorom Administratorom i DSS szczególnie, bez Niej to forum nie istniałoby.
Justnko
Od dłuższego czasu noszę się z pewną myślą, może uda mi się ja wyartykułować na blogu, nie nadaje się na osobny temat, ale... głównym motywem jest wypunktowanie wszystkich zmian, jakie zaszły we mnie od diagnozy do chwili obecnej, próba ocenienia czym dla mnie stał się fakt zachorowania.
Próba zbilansowania wszystkich negatywów i pozytywów, bo pozytywne aspekty też są.
Nie mam zamiaru nikomu dziękować za to że jestem chory, ale pozytywy też są i widzę je bardzo często.
Biorąc pod uwagę, że faceci skłonni są do przesady, uznałem, że leczenie raka spokojnie określić mianem traumatycznego przeżycia... i chyba przy tym zostanę
Dzień dobry:)U mnie samopoczucie bez zmian,no, może gardło troszkę mniej drapie Ja natrafiłam na to forum,kiedy Tato już był w szpitalu.Wpisywałam w google objawy Taty(płyn w opłucnej,płyn w worku osierdziowym,krwioplucie)i za każdym razem"wyskakiwała mi stronka tego forum."Wchodziłam,czytałam i ...jak kończyłam czytanie,to miałam ochotę wyrzucić laptopa przez zamknięte okno!Wszystko wskazywało na to,że z Tatą jest ciężko,a po Nim nie było tego widać.Te objawy miały osoby już wiekowe ponad 70 lat i 80-letnie a mój Tato miał tylko54lata!Zalogowałam się już po śmierci Taty.Odczułam taką potrzebę,że Muszę.Nie żałuję wcale.Powoli się wyciszam psychicznie.Dziękuję Tobie Romku,Tobie Anelio,Tobie Justynko,,Honoratko,Berto,Gazdo,kmis57,i Wszystkim,z którymi się tu"zetknęłam".Romeczku,wybacz,że w Twoim wątku,ale tu dużo ludzi zagląda do Ciebie,tych,których moje podziękowania dotyczą.Dla Wszystkich Miłego dnia życzę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum