Witajcie.
U mnie bez zmian. Lekarza w dalszym ciągu nie znalazłam ale też ostatnie dni byłam lekko zabiegana.
W poniedziałek miałam wyjazd do Zielonej Góry, we wtorek też praktycznie całe popołudnie w trasie, wyjazd do Berlina.
Zauważyłam, że każdy mój wyjazd nasila wewnętrzny niepokój
Im dalej jestem od domu tym większy niepokój mnie towarzyszy.
Cały czas po głowie kłębią się dziwne myśli, typu, że coś się wydarzy podczas mojej nieobecności, że nie będę mogła pomóc itp...
Na początku maja też byłam w Niemczech, miałam zostać tam 7-10 dni, po 4 dniach wróciłam do domu, nie dałam rady
Za kilka dni chłopak wyjeżdża na kilka tygodni do siebie.
Prosił abym z Nim pojechała a ja po raz kolejny (3 Jego wyjazd beze mnie) od prawie roku mówię: NIE
Mógłby być na mnie zły, bo przecież cały czas jest u mnie, z dala od rodziny.
Z rodziną widzi się średnio 3 razy w roku i też chciałby mnie choć na troszkę zabrać do siebie, do Swojego rodzinnego domu/kraju a ja nie chcę nawet na ten temat dyskutować ale na szczęście, póki co jest wyrozumiały. Jak długo taki będzie - nie wiem
ale obawiam się, że cały czas nie będę mogła uciekać przed jakimikolwiek wyjazdami.
Jak tak dalej pójdzie to ja nawet będę miała strach wyjechać kilka km dalej na zwykłe zakupy
czy to jest normalne ?! To jest chore !
Muszę się wziąć za siebie !
---
Dziś byłam u babci. Jak podjechałam około domu, babcia siedziała smutna na schodach i przyglądała się jak reszta rodziny biega, pracuje, każdy normalnie funkcjonuje a ona nie może ...
Jakiś czas czuła się lepiej, może nie tyle lepiej co bez zmian.
To "lepiej" spowodowało, że o mało nie pozbyłaby się palca.
Poczuwszy się troszkę na siłach, wykorzystując moment, że nikogo nie było w domu poszła porąbać kilka kawałków drzewa.
Siekiera zatrzymała się na kciuku, przecinając palec.
Palec trzymał się dosłownie na skrawku skóry
Taka jest moja babcia, za wszelką cenę chce pomóc. Oczywiście kilka słów się posypało w stronę babci, które ona skomentowała: "po co krzyczycie, przecież co się stało to się nie odstanie
"
Od kilku dni znowu jest źle. Widzę, że coś jest nie tak. Babcia zamyka się w sobie. Jest bardzo smutna. Jej choroba chyba postępuje
Każdego dnia ma
potworne bóle głowy. Gubi się w najmniejszych domowych zajęciach, ma "błędne" oczy ...
Dziś powiedziała mi coś, co mnie jeszcze bardziej zaniepokoiło.
Powiedziała: "Aguś, dziś odwiedził mnie Twój tata"
Zapytałam: jak to ?! Opowiedziała tak:
Rano jak się obudziła ale leżała jeszcze w łóżku usłyszała, że ktoś puka do okna, spojrzała w stronę okna, patrzy a tam mój tata
. Wyglądał bardzo ładnie, miał ładną, delikatną cerę był tylko lekko opuchnięty z jednej strony twarzy.
Mówił coś do babci ale ona nic nie mogła zrozumieć, po chwili tata zniknął
Zapytałam się babci czy to aby Jej się nie śniło, odpowiedziała, że jest pewna, że nie
Jestem niespokojna, bo wiem tzn wyczytałam na forum co oznacza takie widywanie zmarłych
modlę się o to aby to nie była prawda !
Z drugiej strony "lekko uspokajam się" tym, że babcia już kilka lat wcześniej opowiadała o podobnym zdarzeniu, że widziała kogoś zmarłego i nic się złego nie wydarzyło.