Dziękuję dziewczyny serdecznie i za pomoc i oczywiście za kciuki. Na scyntografię rejestrowała nas pani doktor, z tego wszystkiego bratowa zapomniała dopytać co i jak, a pewnie pani doktor myslała, że juz takie badanie przechodziła- dlatego te moje pytania.
Co u Nas- od 19 sierpnia mamy 10 naświetlań w Wałbrzychu, jadę z bartową i będę jej towarzyszyć- śpimy w pensjonacie (bo tam naświetlania są tylko ambulatoryjnie- poradnia zapewnia choremu miejsce w pensjonacie, osoby towarzyszące mogą miejsce sobie wykupić), a mam jeszce urlop to go pożytecznie wykorzystam, a i bratowej będzie raźniej zwłaszcza, że naświetlanie trwa 20 minut (łącznie z ubraniem się itd.), a potem dużo czasu wolnego. W zależności od samopoczucia może przy okazji uda nam się coś zobaczyć.
Pozdrawiam
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Dziękuję! Jak to mówią- oj tam, oj tam. Zasada moja w życiu- traktuj innych tak, jakbyś sama chciała być traktowana. Przez całą chorobę bratowej (prawie 3 lata) staramy się urządzać jej w domu nieustające "święto"- celebrować każdy dzień i jakoś tak płynie i mam nadzieję, że mimo kłopotów i ciągłych złych wiadomości dopłyniemy wspólnie do portu o nazwie- zdrowie (a przynajmniej zatrzymanie choroby na jakiś czas).
Pozdrawiam i myślami jestem z Tymi co walczą i co wspierają i niustannie podziwiam twórców, moderatorów i wszystkich Tych, dzięki którym to forum powstało i tak sprawnie działa. Przepraszam, że w tym miejscu tyle przemyśleń- przyrzekam- więcej nie będę!
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Witam Was!!!
Jutro rozpoczynamy 2 tygodniowe (10 naświetlań) naświetlania w Wałbrzychu. Jak już wcześniej pisałam bratowa ma przerzuty na skórę piersi lewej, guza przy szyi oraz przerzuty na skórze pod prawą pachą, naświetlania mają być na guza przy szyi, natomiast bratowa od dwóch dni skarży się na bóle lewj piersi i jej ocięźałość (robiąc opatrunki każdego dnia zauważyłam również ranki na skórze) i teraz zastanawiamy się czy przed naświetlaniem udać się do lekarki i powiedzieć o tych bólach, czy wystarczy powiedzieć w gabinecie naświetlań? Wiem, że naświetlania są paliatywne, ale chemioterapię zaczynamy za około 4 tygodnie, to sporo czasu a rak się rozwija.
Konkretnie chodzi mi o to czy iść do lekarza prowadzącego, czy zgłosić podczas naświetlań bóle piersi (bratowej zrobiono juz tatuaże na wypadek naświetlania obu stron- tak wyraziła się pani doktor).
Z góry dziękuję za jakąś podpowiedź- pozdrawiam.
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Witaj Klaryso.Ponieważ już dzisiaj bratowa zaczyna naświetlania,to chyba nie pozostaje nic innego jak zgłosić dolegliwości lewej piersi przed ich rozpoczęciem.Pewnie,ze dobrze byłoby o tym poinformować lekarza prowadzącego,ale ponieważ teraz jesteście pewnie już w Wałbrzychu i tak nie będzie miał możliwości obejrzenia lewej piersi.Moim zdaniem,mimo że naświetlania mają charakter paliatywny,ważne jest to abyście miały jak najświeższe wyniki może usg,mammografii,po których lekarz mógłby się zorientować czy coś więcej się w tej piersi dzieje,czy są to przerzutu nadal tylko w skórze.Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i mocno ściskam
_________________ "Gdyby nie wyjątki, zasady byłyby nie do zniesienia."
Pozdrawiam Anna.
Dziękuję za pozdrowienia i ściski!
Bratowa jest po 4 naświetlaniu- czuje sie słobo, spadły jej białe krwinki. Pani doktor kazała łykać falwit, zgłosiłyśmy się do niej przed naświetlaniami bo bratowa miała wczoraj gorączkę (37,4) no i trochę kaszle. Ale po osłuchaniu pani doktor powiedziała, że czysto no i kazała łykać te tabletki. Jutro 5 naświetlanie, dwa dni przerwy i jeszcze 5- to może jakoś przetrwamy. Zdaję sobie sprawę, że bratowa jest w trudnej sytuacji- organizm walczy z rozwijającym się w dwóch miejscach rakiem, podawanym na guza przy szyi naświetlaniem no i jeszcze nadal mamy ranę po mastektomii. Jest to przecież duże obciążenie- dlatego pytam- czy istnieją jakieś "domowe" sposoby na poprawę wyników, samopoczucia, dodania energii.
Z góry dzięki za jekieś podpowiedzi, pozdrawiam
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Jak miałam chemioterapię (w sumie miałam tylko 4-ry kursy AC) najlepiej działał na mnie sen, spacer (oczywiście dopiero na 5-ty,6-ty dzień od chemii) oraz pewne tajemnicze (bo nie pamiętam nazwy!!!) tabletki z apteki, które kupił mi tata. Tata poszedł do apteki i poprosił o jakiś środek wzmacniający dla osoby po chemioterapii i naświetlaniach. Jest coś takiego i naprawdę pomaga. Mnie te tabletki bardzo pomogły, poczułam się dużo silniejsza, a przecież o to chodzi!!Musisz iść do apteki pogadać z farmaceutką. To nie jest bardzo drogie, góra 30 zł.
Witam Was serdecznie!
W piątek popołudniu wróciłyśmy po 5 naświetlaniach- zostało jeszcze 5 i potem oczekiwanie na chemioterapię TDM1 (około 10 września). Strach ogarnia mnie wielki- poza guzem przy szyi inne zmiany są na dzień dzisiejszy nieleczone (pierś, skóra pod pachą prawą), choroba rozwija się a jakże, rany coraz większe a bratowa coraz słabsza, czyli kolega na gapę rozwija się jeszcze szybciej. Już nie wiem co robić, jak przetrwać ten czas, jak wytłumaczyć bratowej, że musimy cierpliwie czekać. Ona wolałaby, chorobę, która rozwijałaby się wewnątrz organizmu- bo nie musiałaby jej ogladać każdego dnia. A mi już brakuje argumentów, aby choć trochę Ją uspokoić. Straszne to wszystko- ja sama robiąc każdego dnia opatrunki jestem przerażona- choć uśmiech z ust nie schodzi, aby nie dołować dodatkowo bratowej. I nie wiem sama co robić, jak rozmawiać, jak tłumaczyć? Może ktoś coś Nam podpowie- jak zwykle liczę bardzo na Waszą pomoc- bez tego forum byłoby znacznie trudniej.
No i jeszcze Seteczka- niby wszystko było wiadome, niby wszyscy się Jej odejścia spodziewali ale tak jakoś smutno się zrobiło, powiało chłodem.
[ Dodano: 2013-08-25, 19:24 ]
Hej! To znowu ja- dodam, że bratowa ma dzisiaj gorączkę 38 stopni, dałam tabletki i zobaczymy za godzinę- teraz się trzęsę, czy bratowej podaja te naświetlania, jeszcze na 5 dni dostałam urlop i mogę z nią jechać, jak te naświtlania się przesuną to niestety nie wiem co będzie, bo nie możemy ją puścić samą w takim stanie.
Jak myślicie- co robić jesli gorączka nie spadnie, dodam jeszcze, że bratowa miała w miniona środę 37,4 ale pani doktor specjalnie się tym nie zaniepokoiła.
Liczę na jakąś podpowiedź, pozdarwiam!
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Justynko- dziękuję bardzo za szybką odpowiedź, teraz mamy już 37,4 (po zażyciu 2 ibupromów), jutro rano przed wyjazdem na naświetlania zmierzymy i zobaczymy. Faktycznie pani doktor mówiła, że zgłosić się jeśli gorączka będzie się powtarzać 2- 3 dni z zrzędu, no i nie wiem czemu, ale kazała sprawdzać gorączkę rano.
Myślę, że bratowa psychicznie trochę wysiada (pomimo zażywanych leków), przyczyną jest czas oczekiwania na chemioterapię no i rozwijajacy się na skórze rak (tak jak pisałam robią się rany, na razie bez zapachu, ale Ona i tak wkółko wącha się, czy aby nie ma jakiegoś zapachu). Właściwie to się nie dziwię, bratowa jest naprawdę w trudnej sytuacji, staramy się podnosić ją na duchu, ale to juz nie skutkuje. Ach- trudne to wszystko- dobija Nas nasza bezradność. Pozdrawiam!
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Oczywiście, że powinniście gorączkę sprawdzić rano, przed wyjazdem na naświetlania.
Klarysa, śledzę Twój wątek i wiem jak trudna jest sytuacja. Sprawdzasz się świetnie, choć dość często towarzyszy nam myśl, że robimy coś nie tak, że moglibyśmy zrobić coś lepiej. Ale robisz wszystko najlepiej jak potrafisz.
Pozdrawiam Was serdecznie
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Jeszcze raz dziękuję za każde słowo otuchy, zwłascza od Ciebie- osoby, która juz tak wiele przeszła, a jeszcze ma serce dla tych potrzebujących. Głęboki ukłon składam, bo ja sama towarzysząc bratowej każdego dnia w chorobie od prawie trzech lat, nie wiem czy miałabym siłę pomagać innym, a więc nieustannie podziwiam.
Bratowa w tej chwili gorączki juz nie ma (36,9), poci się no i pożądnie się najadła, bo zgłodniała- mam nadzieję, że to dobry znak.
Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy!
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Witam ponownie!
U nas juz trochę lepiej dzisiaj, do tej pory gorączka nie pojawiła się. Bratowa jest trochę zmęczona, trochę śpi, trochę spacerujemy.
Niepokoi mnie natomiast inna sprawa- od początku naświetlań u bratowej nasilił się kaszel, Magda się szybko męczy i poci, boję się, że objawy wskazują na przerzuty w płucach (ostatnie tk klatki piersiwej robione w kwietniu nic nie wykazało, ale to już było dawno). Osłuchowo pani doktor mówi, że w porządku.
Ale jakiś taki niepokój jest, bo po naświetlaniach w 2011 bratowa takich skutków jak teraz nie miała.
Pozdarwiam
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum