Bernadko, kwestia wiary, religijności jest dla mnie niezwykle trudna...
Uważam, że dla wielu z nas jest trudna...zapewne nie tylko dla Ciebie.
Wiara w Boga jest trudna...wierzyć w Kogoś, kogo się nie widzi, a przy tym czuć Jego obecność... To jak z niewiernym Tomaszem...
Dla mnie obecność Boga w moim życiu stała się niemal namacalna, gdy byłam w ciąży z moją pierworodną. Rozpoczął się 2 tydzień ciąży, pojawiło się nagłe krwawienie, a właściwie krwotok. Byłam przerażona, bo kilka miesięcy wcześniej w ten sam sposób straciłam dzieciątko. Siedziałam obok Mamci płacząc i i retorycznie pytając Boga dlaczego... Mama cichutko modliła się przytulając mnie do swego ramienia.
W szpitalu kroplówki i ciągłe leżenie. Nikt nie zrobił USG, bo to zbyt wczesna ciąża. Po kilku dniach krwawienie ustąpiło. Ordynator kazał wykupić 10 zastrzyków za niebagatelną dla nas kwotę. Nie pytał czy mamy i skąd weźmiemy pieniądze. Powiedział, że to dla nas jedyna szansa. Oczywiście zastrzyki wykupiliśmy. USG wykazało ciążę z ogromnym krwiakiem. Z zaleceń leżenie plackiem i zakaz wstawania nawet do toalety. Krwawienie powracało z niemal każdym większym ruchem...ileż ja się modliłam...ile modliła się moja rodzina... Sytuacja powoli unormowała się, krwiaki się wchłaniały. Nadszedł 12 tydzień ciąży i moja macica nadal była w tyłozgięciu. Ordynator dał ultimatum. Albo w dniu następnym dam sobie wszyć krążek (w moim przypadku szanse na utrzymanie ciąży "po krążku" mogły wzrosnąć o kilka/ kilkanaście procent, oczywiście jeśli podczas zabiegu nie doszłoby do powikłań), albo jeśli nie wyrażę nań zgody spakować się i dosłownie "wynosić". Łzy lały mi się strumieniami. Tego dnia i nocy nie spałam. Modliłam się prosząc o cud. I pojawił się...macica wyszła z tyłozgięcia. Leżenie plackiem z przyjmowaniem regularnych kroplówek wcale mi nie przeszkadzało. Z czasem zaczęłam się ciut ruszać i w ramach "wywdzięki" pomagać innym pacjentkom. "Spłacałam dług" siedząc przy nich po zabiegach, wspierając dobrym słowem... Dostałam upragnioną przepustkę. Krwiak wprawdzie całkowicie nie wchłonął się, ale z zaleceniem leżenia i oszczędzania się (+ 11 tabletek), miało dać szansę donoszenia ciąży. Niestety nie zdążyłam wyjść do domu. W WC pojawił się kolejny krwotok. I znów powrót na swoje łóżko... Lekarze nie wiedzieli co się dzieje... Wbrew wszelkim wyobrażeniom Maleństwo mocno zadomowiło się w moim łonie i wcale nie chciało z stamtąd wychodzić. Szanse na przeżycie miałoby niewielkie...
I tak Kaczątko rosło i rosło...Krwawienia ustały i będąc w 6,5 miesiącu wyszłam do domu z poprzednimi zaleceniami. Byłam subordynowaną pacjentką, dbałam o siebie zgodnie z wytycznymi. Nadszedł dzień na który wszyscy czekaliśmy. Magdusia przyszła na świat 05.02. 1997r cała i zdrowa. I choć okazało się,że ma dystrofię (od 8 mies. ciąży łożysko przestało spełniać swoje funkcje, stąd niska waga urodzeniowa /ciekawe czemu na USG tego nie widzieli/), skóra schodziła Jej płatami, to była najpiękniejszym Maleństwem na świecie. Moim ósmym cudem świata. Moim darem od Boga...
I jak w Niego nie wierzyć... ;-)
Pozdrawiam
_________________ --
Bernadeta
...nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury...
Mama 08.01.2012r [*]
Tato 13.08.2013r [*]
Dla mnie jako mężczyzny są obce, niedostępne pewne procesy zachodzące w ciele i psychice kobiecej dlatego nie będę udawał, że wiem o co chodzi, bo potrafię jedynie intuicyjnie odbierać wrażenia dostępne kobiecie ciężarnej, związane z utratą ciąży, noszeniem i porodem...
Domyślam się uczuć związanych z pragnieniem posiadania dziecka... ale to są tylko domysły...
Jestem Ci wdzięczny, że opisałaś właśnie u mnie swoje przeżycia związane z okresem ciąży i urodzenia Twojej Córeczki... to dla mnie zaszczyt i w jakiś sposób nobilitacja, bo przecie w dalszym ciągu jednak jestem facetem, a dawniej gdy przychodziło do rozmowy na ten temat... faceci byli wypraszani z towarzystwa...
Bernadko Dzięki
Romanie to nie było pytanie...To była retoryczna odpowiedź z niedopowiedzianą myślą (ten wielokropek hihihi) i ogromnym uśmiechem wyrażającym radość, wdzięczność i wiarę ;-)
A tak na marginesie tematu dzieci i chęci posiadania konkretnej płci. Traci to na znaczeniu w obliczu strachu, bojaźni o szczęśliwy finał...
Uwielbiam obserwować moje Kaczątka i choć są zupełnie różni charakterami ( Młody daje mocno popalić :-) )to nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej, lżej :-)
...nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury...
Mama 08.01.2012r [*]
Tato 13.08.2013r [*]
Romeczku, zajrzę do Ciebie jutro.Dzisiaj padam z nóg po wycieczce w przeciwieństwie do mojej córci(już nie ta kondycja )Dzieciaczki po kąpieli ja też ,idziemy spać
[ Dodano: 2012-05-24, 07:32 ]
Dzień dobry Romku Wczorajsza wycieczka się udała.Wrażenia super,mimo,że nogi w nie najlepszej formie wróciły Zastanawiam się,czy jakoś nie podciągnąć tej mojej kondycji ;)Córcia mi się spisała.Czasem trzeba było ją nosić,ale to raczej z powodu wczorajszego upału.Przypomniały mi się lata szkolne i tamte wycieczki z tamtego okresu mmmm...Przyjemnego dnia dla Ciebie
Witaj Ewusiu
Jakoś dziwnie się dziś czuję...
Trochę refleksyjnie, trochę znużony...
Od środy usiłuję "załapać" się do poradni leczenia bólu, prawy bark i kręgosłup boli mnie praktycznie na okrągło, leki które brałem do tej pory jakoś nie chcą zadziałać...
Mam zdiagnozowane zwyrodnienia kręgosłupa, na odcinku L2-L4, na odcinku szyjnym i piersiowym, ale nie działają żadne leki które do tej pory stosowałem, czyli przeciwzapalne i przeciwbólowe.
Obecne bóle mogą być związane z tymi zwyrodnieniami, albo mogą pochodzić np od przerzutów do kości, bo jak wiadomo mój rakowski lubi takie spacery do kości i mózgu, więc nie można wykluczyć tej możliwości.
W normalnym kraju rozszerzono by zakres diagnostyki o np scyntygrafię aby wykluczyć taką ewentualność, bo Tk, które będę miał robione 11.06 z przyczyn zupełnie naturalnych żadnych zmian w kościach nie będzie w stanie wykazać
W poradni leczenia bólu muszę swoje odczekać...bo kolejki są wszędzie...
Momentami zastanawiam się nad swoją odpornością na ból, ciekawy jestem jak będę się czuć kiedy wreszcie kiedyś przestanie boleć...
Ciekawy jestem ćzy będę jeszcze wtedy żył
Dobry wieczór Romanie Smutno mi się to czyta , że jednak plecki i bark Cię bolą. No i te cholerne kolejki. Mam nadzieję, że jednak w nocy dajesz z tym radę spać, bo nie ma to jak ból kręgosłupa w nocy-uniemozliwia wypoczynek i sen. Ja też jestem w nastroju melancholijnym i nostalgicznym. Marzę by być w Polsce - w domu i móc tam dziamdziaka wychować i do tego mieć z czego w tym domu żyć. Ale z tej melancholji wyrywa mnie zgłodniała buzia mego Stefka lub pranie na misce gotowe by je powiesić. I tak w kółko. Każdego dnia obiecuję sobie i Darowi, że po ułożeniu małego do snu obejrzymy razem jakiś film i co? I oglądam go przez 15 minut a potem idę spać. Nie mam siły poprostu. A od pażdziernika mam wrócić na cały etat do pracy. Mama chce do nas przylecieć i zamieszkać u nas. Będzie tylko latać na umówione kontrole i badania. Zobaczymy jak to będzie. ale póki co to lenistwo i melancholia nie nakręcają mnie do jakiegokolwiek działania. I dobrze, jeszcze się w życiu trzeba będzie narobić. Przesyłam buziaki
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Romku, przykre co piszesz
Wal do ogólnej może ona ma możliwość na tą scyntygrafię kwita dać
Mówiłeś, że przeziębiony jesteś i masz zakaz wychodzenia za drzwi
Musisz koniecznie pozbyć się tego paskudnego bólu, bo kto będzie tak zręcznie wszystkich na forum pocieszał ? No kto ?
Ja połowę Twojego bólu już biorę na siebie.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Witajcie Kochani
Wychodzi na to, że onkologiczni są kosztowni w utrzymaniu
Normalny obywatel jest zdrowy do samej emerytury, grzecznie odprowadza składki i nie drażni ZUS czyli Chorej Kasy.
Po osiągnięciu wieku emerytalnego grzecznie pobiera trzy kolejne emerytury i wypoczęty Wędruje na łono Abrahama.
Bez durnych żądań co raz to nowych badań, bez absorbowania uwagi lekarzy, którzy nawet jeśli chcą i mogą leczyć to nie pozwala na to system.
Ewentualnie jeśli chory ma życzenie się leczyć...to proszę bardzo, ale na własny koszt, bo Chora Kasa nie da kasy...
Kochani za 2 tygodnie największe wydarzenie sportowej Europy.
Zastanawiam się co bardziej mnie boli? mój kręgosłup czy nasza reprezentacja Narodowa czy reprezentacja Narodu...
To trzeba mieć naprawdę pecha, gdzie człowiek się nie pokarze tam wszędzie wstyd i poruta, a do tego boli grzbiet...
To już naprawdę nie jest śmieszne
[ Dodano: 2012-05-26, 22:12 ]
No i te całe mistrzostwa to kibice, taksówkarze, stoczniowcy, związkowcy i reszta obywateli jeszcze moga obrócić w perzynę
_________________ "Każdy człowiek umiera. Nie każdy żyje naprawdę..."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum