Pogotowie bylo. dali tacie zastrzyk z hormonami. zalecili żebyśmy zawiezli tatę do hospicjum Żeby go tam potrzymali. ale żeby jechać najpierw we wtorek na planowa wizytę do szpitala.
Wydajność płuc ma dobra. flegmy nie ma nisko więc nie odflegmiali
Niezakończone leczenie onkologiczne nie jest żadną przeszkodą w korzystaniu z hospicjum. Trzeba mieć tylko skierowanie od lekarza rodzinnego lub specjalisty (w tym przypadku onkologa). Przykład w linku poniżej. Zapewnia to regularne wizyty lekarza i pielęgniarki
dziwi mnie to ze mieszkamy 18 km od hospicjum a nie dojada do nas. powiedzieli ze tylko do skawiny , a z tamtad jest do nas 5 minut drogi, o czym mama mowila
[ Dodano: 2013-02-24, 22:17 ]
bladze tak jak pisalam wczesniej. najpierw pojedziemy na wizyte lekarska we wtorek, moze lekarz zakonczy leczenie i skieruje tate do hospicjum lub zostawi go w szpitalu.
Podczas ostatniego pobytu dali mu nadzieje na wiecej naświetlań, ale jest tak słaby że nie sądze ze dostanie.
A gdyby jutro działo sie coś niepokojącego to znów zadzwonimy po karetke.
[ Dodano: 2013-02-24, 22:18 ]
Pajch widocznie w krakowie jest inaczej niż w Poznaniu.
Ja moją mamę zgłosiłem do hospicjum domowego grubo przed decyzją o zakończeniu leczenia. Nikt nie stawiał takich warunków. Skierowanie miałem od lekarki rodzinnej ale pani onkolog też chciała wypisać. Widocznie prof. Jacek Łuczak - ordynator hospicjum palium w poznaniu (człowiek anioł) zupełnie inaczej podchodzi do tematu opieki paliatywnej i hospicyjnej (z otwartym sercem). Nie rozumiem tego dlaczego jest inaczej w Krakowie!!! Nie pojmuję tego!!!! Ale prof. Łuczak nikomu nie odmawia i zawsze ma czas dla chorego. Tyle, że zasady powinny być takie same, skoro finansowanie idzie z NFZ - i tego nie rozumiem. Nie wiem co poradzić? Patrzyłem na inne hospicjum w Krakowie i jest tak samo!!!
U nas nawet leczenia nie wdrożono, bo za późno, nie mamy diagnozy onkologicznej póki co, a Mama jest pod opieką hospicjum częstochowskiego od początku, odkąd jej lekarka od płuc zobaczyła wynik TK...
Aby pacjent został przyjęty do hospicjum wymagane jest zakończenie leczenia PRZYCZYNOWEGO (mającego na celu wyleczenie pacjenta z choroby nowotworowej). Leczenie PALIATYWNE (którego celem jest zmniejszenie objawów wynikających z rozwoju nowotworu) może być kontynuowane.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Ma zapewne swoje uzasadnienie to co napisała Madzia70, ale w przypadku mojej mamy było tak jak napisałem - inaczej. Być może decyzja o przyjęciu mojej mamy miała też swoje medyczne uzasadnienie. Tak czy inaczej w przypadku taty robkat5 wydaje się, ze hospicjum domowe byłoby optymalne, a nie wzywanie pogotowia, ale może się mylę.
Ma zapewne swoje uzasadnienie to co napisała Madzia70, ale w przypadku mojej mamy było tak jak napisałem - inaczej.
Ależ właśnie było u Twojej mamy dokładnie tak, jak napisała Madzia: mama miała paliatywne leczenie onkologiczne i miała hospicjum domowe.
Ja np. miałam chemioterapię która miała mnie wyleczyć (i wyleczyła) na stałe, więc nie miałam nigdy podstaw do korzystania z hospicjum.
Natomiast oczywiście są hospicja które źle interpretują przepisy i twierdzą, że nie może być żadnej chemii/naświetlań jeśli ma być hospicjum. Z takim hospicjum należy się w miarę możliwości kłócić.
Moze tam jutro z mamą podjedziemy jak będzie miał kto zostać z tatą.
Niestety jego dzisiejszy stan nie daje możliwości zabrania go na wizyte lekarska.
Niby nogi troche odpuchły, głos lekko wrócił.
Ale jest tak słaby ze wogóle z łóżka nie wstaje.
Mama zauwazyła też że ma zażółcone, metne gałki oczne.
Ależ właśnie było u Twojej mamy dokładnie tak, jak napisała Madzia: mama miała paliatywne leczenie onkologiczne i miała hospicjum domowe.
Przypuszczam, że wynikało to ze skierowania i z dokumentacji (wypisów) a ja nawet nie zdawawłe sobie z tego sprawy. Wygląda zatem, że wprawadziłem robkat5 w błąd. Odnoszę jednak wrażenie, że stan taty robkat5 wymaga nie tylko stricte leczenia onkologicznego i coś z tym powinno się zrobić.
byłam dziś z synem u pediatry, i tam pracuje lekarka która wczesniej przez lata pracowała w hospicjum.
dała mi bezposredni numer do lekarza z hospicjum i powiedziała zeby sie poprostu wykłócać w razie gdyby robił jakieś problemy, także jutro bedziemy próbowac.
Posiedziałam teraz u taty, troche sił nabrał, nawet się uśmiechnał.
tylko te oczy takie szkliste, metne...
Oddychał bez tlenu, co wczoraj nie było możliwe.
W razie gdyby z hospicjum szybko nie wyszło, to przywiozę jutro tą pielegniarke do nas żeby chociaz nogi tacie ogladła.Prosił o nią.
[ Dodano: 2013-02-26, 21:40 ]
dzwonilysmy dzis do hospicjum na wielickiej w krakowie, pani niemila po zadaniu tysiecy pytan powiedziala zebysmy znalezli inne hospicjum.
niewazne ze na stronie pisze ze dojezdzaja do 30 km, do nas niedojada, bo za dlugo by to zajelo, za daleko... niewazne ze to tylko 20 km.
a my chciałysmy tylko żeby nam powiedzieli na co mamay sie przygotować, zeby lekarz obejrzał tate.
przywiozłam dzis do taty pielegniarke moich dzieci, kobieta o złotym sercu, doradziła wiecej niż lekarz domowy, pomasowała tatę. bardzo sie przy niej ozywił. a cały dzien spał
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum