Witaj Iwona, dzięki za pamięć. W tym zabieganiu brakuje czasami czasu i sił na zaglądanie do Was.
W skrócie co u nas (po dzisiejszej wizycie):
1. Bratowa jest w domu od soboty- od poniedziałku jeździmy codziennie na zmiany opatrunku;
2, w/g pana doktora płat się przyjął, rany goją się w miarę dobrze, niestety puszczają szwy, ale ponoć po zaleczeniu rany pan doktor będzie zszywał ponownie;
3. wynik już jest, ale ponieważ jest w poradni nie mogłyśmy go odebrać dzisiaj, ponieważ trzeba się do poradni zarejestrować;
4. bratowa spytała pana doktora- pierś w środku czysta, wznowa tylko w skórze, w granicach cięcia nie było komórek nowotworowych, no i ponoć właściwe granice zachowane. Teraz ma się bratowa tym nie martwić, doktor zamierza najpierw ją wygoić a potem zobaczymy.
Tyle w skrócie u Nas, mam nadzieję, że bedzie się wszytko toczyć we właściwym kierunku. Jeszcze raz dziękuję za pamięć, pozdrawiam.
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
To może wreszcie u Was zaświeci słońce. Dziwne ,że przy T3 bratowa miała pierwotnie oszczędzającą. Teraz trzeba uważać aby to wszystko się zagoiło . Pozdrawiam serdecznie.
Dziwne ,że przy T3 bratowa miała pierwotnie oszczędzającą.
W guzach T3 jest możliwe przeprowadzenie operacji oszczędzającej (szczególnie w wypadku uzyskania remisji całkowitej w obrębie ogniska pierwotnego na skutek przedoperacyjnej chemioterapii lub hormonoterapii).
Witam!
Tak też u bratowej było- na skutek chemioterapii przedoperacyjnej nastąpiła całkowita remisja, oznaczenie pooperacyjne- T0N1M0.
Dziękuję Dum Spiro- Spero za wyjaśnienie- bo ja z myślą o tym, że operację oszczędzającą u bratowej nie do końca przemyślano borykam się już 2 lata, a teraz jakoś będzie łatwiej.
Dziękuję Iwona za słowa otuchy i pamięć, tak jakoś potrzebne te słowa wsparcia nam są teraz.
Co u nas- jeździmy codziennie do Wrocławia na zmiany opatrunków. Płat się przyjął, ale w trzech miejscach szwy się rozeszły, są dość obszerne rany, ale lekarz mówi, że wszystko goi się idealnie. Po wygojeniu ma zamiar dociągnąć skóre na ranach, już bez przeszczepów- taki plan- a co będzie- teraz żyjemy z dnia na dzień, nie robimy planów, nic nie zakładamy, czekamy.
Pozdrawiam wszystkich kibicujących bratowej, trzymam za wszystkich walczących i ich krewnych kciuki!!!
Dobrej nocy
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Hej!
Co u Nas- no cóż, nie najlepiej. Płata sie przyjął, ale naciągnięcie skóry było tak duże, że szwy się rozeszły no i mamy dwie wielkie rany. Jeżdzimy co 2- 3 dni na zmiany opatrunku, W najbliższych dniach będą na ranie pod amutowaną piersią zakładać szwy ściągające. Zobaczymy. Niepokoją nas natomiast zaczerwienienia skóry nad amputowana piersią, chrostki na piersi drugiej. Chemii nie podają przy tak rozległych ranach, najpierw trzeba zaleczyć- ale czy mamy czas?
Trudne to wyszystko!
Pozdrawiam i dziękuję za pamięć i kciuki!!!
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Dziękujemy za słowa otuchy!
Ciągle w głowie mam tylko jedno pytanie- co jeszcze można zrobić?
[ Dodano: 2013-07-10, 12:25 ]
Witam!
U nas tragedia. Nad wycietą piersią narasta masa guzowata. Lekarz rozkłada ręcę- mówi, że człowieka nie da się całego poobcinać. Nie wiemy co robić, gdzie jeszcze można się udać. Rak jest w skórze i kieruje się w stronę szyi no i twarzy. No i na dodatek jeszcze te niegojące się rany. Czy ktoś może nam coś podpowiedzieć, bo czas pełni rolę kluczową.
Proszę o pomoc!
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Niestety obawiam się, że sytuacja może wyglądać niedobrze,
wcześniejsze leczenie i wykonane zabiegi mogą poważnie utrudnić dalsze postępowanie,
powodując, że możliwości skutecznego leczenia wyczerpują się.
Mogę jedynie zasugerować ewentualną konsultację uzupełniającą u innego lekarza onkologa,
który być może będzie potrafił wskazać możliwie dalsze leczenie.
Ale to raczej dla upewnienia się, że zrobiliście wszystko co było można,
bo z Twoich wypowiedzi wygląda, że Wasz lekarz zajmuje się Wami bardzo dobrze.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Witam Was!
Dzisiaj byłyśmy na zmianie opatrunków i jesteśmy po rozmowie z lekarzami
( chemioterapeutą i chirurgiem- onkologiem prowadzącym). Jakie propozycje:
-po pierwsze nadal leczymy rany, zszywamy, przeszczepiamy;
- po drugie brachyterapia na guza,
- po trzecie chemioterapia.
Tak ma to wyglądać, nie wiem czy to dobre rozwiązanie? Co o tym myślicie?
Dla Nas ważne jest, że jeszcze coś będziemy robić, próbować!
Mam tylko pytania na temat brachyterapii:
- jak to wygląda?
- jak długo może trwać?
- jakie skutki uboczne niesie za sobą?
Ponieważ we Wrocławiu nie można przeprowadzić tego zabiegu pewnie skierują Nas do innego ośrodka.
Pozdrawiam
_________________ "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
Dzisiaj byłyśmy na zmianie opatrunków i jesteśmy po rozmowie z lekarzami
( chemioterapeutą i chirurgiem- onkologiem prowadzącym). Jakie propozycje:
-po pierwsze nadal leczymy rany, zszywamy, przeszczepiamy;
- po drugie brachyterapia na guza,
- po trzecie chemioterapia.
Tak ma to wyglądać, nie wiem czy to dobre rozwiązanie? Co o tym myślicie?
Brzmi rozsądnie, a skoro zaproponował to Wasz zespół lekarzy, to moim zdaniem dobrali najbardziej odpowiednie postępowanie.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum